Zima w El Chorro, Hiszpania – marzec 2011
Ostatni weekend października. Siedzimy pod skałą, w słońcu, które wyjątkowo grzeje jak na tę porę roku. „A może nowy sezon, zamiast w kwietniu pod Lechworkiem, zaczniemy w lutym w Chorro?” – zapytałem nie zobowiązująco…
Robertowi nie trzeba było 2 razy powtarzać i już miesiąc później mieliśmy kupione bilety lotnicze do Malagi. Wydawałoby się z odległym marcowym terminem…
Zimowy czas minął na szczęście zaskakująco szybko i już 3 marca siedzieliśmy w samochodzie w drodze do Berlina. Tak, do Berlina. Udało nam się kupić za trochę ponad 100 euro bilety z Schönefeld do Malagi. Wylot 4 marca rano, powrót 14 marca. Samochód zostawiamy na wcześniej zarezerwowanym parkingu niedaleko lotniska. Miły Pan, który gadał tylko po niemiecku odwiózł nas na lotnisko nowiutkim mercedesem inkasując wcześniej 45 ojro i upewniając się (na migi) o dacie powrotu.
Odprawa na lotnisku minęła w atmosferze nerwówki ze względu na lekki nadbagaż i trochę za wielki podręczny. Na szczęście Pan, który odprawiał bagaż przymknął oko na półtora kilo nadbagażu Roberta. Gorzej było z podręcznym. Wszystkim pasażerom sprawdzali wielkość bagażu upychając go w skrzynkę. Nie można było mieć absolutnie nic ponadto, więc lustrzanka musiała być upchnięta pomiędzy gacie w plecaku, a kurtka z primaloftu wylądowała na plecach 🙂
Na lotnisku w Maladze czekał już na nas Pan z wypożyczalni samochodów. Zapakował nas do busa i podwiózł na miejsce. Pan z obsługi poprosił kartę kredytową, zapytał o parę szczegółów aby po chwili wręczyć nam kluczyki do półrocznego Seata Altea XL.W drodze do El Chorro nie obyło się bez małego błądzenia. Na szczęście zainteresowała się nami jakiegoś rodzaju służba mundurowa i poprowadziła na odpowiednią drogę. Po drodze pomacaliśmy świeże cytryny na drzewie, co dla przeciętnego Polaka jest dość zaskakującym widokiem. Generalnie okolica Malagi to chyba zgłębię produkcji cytrusów, bo gdzie by nie spojrzał dojrzewały albo cytryny albo pomarańcze.
W El Chorro mieliśmy zarezerwowaną i zapłaconą metę w The Olive Branch B&B guesthouse, u Mel i Garego – przesympatycznych Brytyjczyków, którzy prowadzą z angielska Bed and Breakfast , tzn. pokoje do wynajęcia i pole namiotowe. Miejsce to budziło u mnie skrajne odczucia – krótko mówiąc miejsce ze specyficznym klimatem. Za 7 ojro ciepła woda pod prysznicem, w pełni wyposażona kuchnia, miejsce w lodówce, internet wi-fi i miejsce do posiedzenia wieczorkiem przy kominku.
The Olive Branch położone jest wysoko nad Chorro, 5 minut piechotą pod sektorem Las Encantadas, pół godziny w rejony Escalera Arabe i w górne sektory Frontales.Sama miejscowość El Chorro położona jest bardzo malowniczo, u wylotu wąwozu, nad sztucznym jeziorem. W Chorro znajduje się mały sklep spożywczy, sklep wspinaczkowy, 2 knajpy, stacja kolejowa, na której zatrzymują się pociągi 2 razy na dzień. W restauracji przy hotelu podają pysznego królika. Ogólne wrażenie psuje brudna i śmierdząca woda w jeziorze oraz brzęczące transformatory ze elektrowni wodnej. Na większe zakupy warto wybrać się do Alory – duży supermarket można znaleźć skręcając w prawo na pierwszym rondzie wjeżdżając do Alory od strony Chorro. Następnie pod górkę jakieś 200 metrów i w prawo do dołu. W połowie drogi do Alory znajduje się też lokalny sklepik we wiosce, ale nie można tam płacić kartą. Naprzeciw baru znajduje się knajpa, gdzie przy niedzieli można zagrać w bingo ze wszystkimi mieszkańcami wioski 🙂
Wspinanie w El Chorro to prawdziwe eldorado. Ponad 2000 dróg wspinaczkowych i co najważniejsze dla każdego. Dużo łatwego wspinania, drogi dobrze obite. Skała to wapień bardzo przypominający ten z Paklenicy – szorstki, szary lub pomarańczowy z charakterystycznymi wymyciami. Przewaga długich dróg, lina 60 metrów to absolutne minimum. Przez ten tydzień udało nam się zwiedzić sektory Frontales, Escalera Arabe i Las Encantadas. To właściwie olbrzymi, wznoszący się nad sosnowym lasem mur skalny, wysoki na około 200 metrów.
A gdzie reszta! Generalnie wspinania w El Chorro jest bardzo dużo! Sektory, które odwiedziliśmy, mają przeważnie wystawę wschodnią i południową – miejscówka raczej nie na lato. Do pozostałych sektorów należy pokonać słynna El Caminito del Rey lub przedzidować przez tunele kolejowe (co jest zabronione). Kaktusy, palmy i szybujące nad głowami orły potęgują mega pozytywne wrażenia…
W sklepie wspinaczkowym można kupić 2 przewodniki, ale moim zdaniem warty uwagi jest tylko RockFax El Chorro. Świetny przewodnik napisany po angielsku, z opisem sektorów i poszczególnych dróg wspinaczkowych. Drogi naniesione na czytelne zdjęcia wydrukowane na kredowym papierze, opisy podejść, mapki i duże zdjęcia sytuacyjne przedstawiające rozmieszczenie poszczególnych sektorów. Przewodnik ma właściwie jedną wadę – cena – 30 ojro.
Przydatne informacje
1. Jeśli planujecie spać w The Olive Branch nie warto brać namiot z Polski. Na miejscu za dodatkowe 1 ojro można wynająć namiot. Za 10 ojro można spać w domku, standard ok., łóżka pietrowe, pokoje 4 i 6 osobowe. Ale trzeba rezerwować dużo wcześniej (co najmniej 2 miesiące wcześniej). Można zaoszczędzić na bagażu w samolocie (15 ojro) nie dźwigając namiotu, karimaty itd.
2. Za dodatkową kasę Gary może po Was wyjechać na lotnisko lub do Alory (częściej kursują pociągi), o ile nie planujecie wynająć samochodu.
3. W supermarkecie w Alorze do płacenia kartą potrzebny jest dowód tożsamości
4. Jeżeli nastawiasz się na wspinacie wielowyciągowe po łatwych obitych drogach to jedź lepiej do Paklenicy. Dróg sportowych jest zdecydowanie więcej, a lina połówkowa swoje waży. Moim zdaniem nie warto brać połówki.
5. Jeśli masz samochód do dyspozycji w dni restowe warto:
– wjechać na górę obok górnego zbiornika elektrowni – piękne widoki
– zwiedzić Malagę, Rondę, Kadyks
– odwiedzić małpy na Giblartarze – fantastyczne miejsce, niesamowite widoki!
– wjechać samochodem na zamek w Alorze 😉
6. Poza The Olive Branch sprawdziliśmy z bliska camping El Chorro, położony nisko, nad samym zbiornikiem, w lesie. Spanie tam w namiocie raczej na późną wiosnę, dostępne są też małe drewniane domki. Odrzucił nas smród szamba z jeziora.
7. Polecam wino Palacio de Vinero, królika w La Garganta, przewodnik RockFax
8. Mimo że w marcu temperatury przekraczają za dnia 20oC warto wziąć ciepłą kurtkę i parasolkę.