Z wizytą w Kletterzentrum Innsbruck – luty 2020

Witam.
W lutym tego roku udało odwiedzić się nam Kletterzentrum Innsbruck, czyli jedną z większych i nowocześniejszych ścianek wspinaczkowych w Europie.

Recepcja z kawiarnią, a nad nią wspinanie 🙂

I choć jest to po prostu ścianka wspinaczkowa, to od momentu przeczytania pierwszych wzmianek prasowych na jej temat, bardzo chciałem zobaczyć ją na własne oczy. Dlaczego? Bo ma kilka punktów wspólnych z Płockiem i naszą ścianą.

Ścianka wspinaczkowa, jak sama nazwa wskazuje, znajduje się w Innsbrucku. Co ciekawe miasto ma podobną liczbę mieszkańców jak nasze miasto Płock, czyli ponad 120 000. I właśnie w tak stosunkowo niewielkim mieście powstała jedna z największych ścianek wspinaczkowych w Europie.

Budynek ścianki

Same liczby robią olbrzymie wrażenie! Do dyspozycji wspinaczy zostało udostępnione ponad 6000 m2 powierzchni wspinaczkowej. Ścianka generalnie podzielona jest na 2 części: zewnętrzną i wewnętrzną. Dzięki temu jest bardzo uniwersalna.

Jedna z zewnętrznych ścianek do wspinanie z liną na tle ośnieżonych Alp

Drugą szokującą sprawą jest koszt i źródło finansowania ścianki wspinaczkowej. Ścianka powstała głównie za pieniądze publiczne – miasto zainwestowało 4,6 miliona euro, region Tyrol dorzucił kolejne 4,6 milionów, austriackie Ministerstwo Sportu dało 2,8 miliona, prywatne pieniądze to 800 tysięcy (źródło wspinanie.pl). Razem 12,8 miliona euro! Ponad 50 milionów złotych!

Zewnętrzna bulderownia – luty, wspinacze na krótki rękaw…

Kolejną fascynującą sprawą jest sam proces powstania tego projektu. W skrócie – wszystko zostało przy tym projekcie super przemyślane, sam proces projektowania trwał kilka miesięcy. Później wybór wykonawcy – więcej możecie doczytać w necie. Robi to wszystko wrażenie!

Porządne przewieszenie

W odniesieniu do powyższych w pierwszym momencie zdziwiła mnie kubatura budynku – trochę mała jak na ponad 6000 metrów. Jednakże jest to złudne – z jednej strony budynek, który stoi na tle gór, jest jakby mały 🙂 Z drugiej strony bardzo duża część ściany stoi na zewnątrz.

Wewnętrzna bulderownia

Z trzeciej zaś strony, cała reszta budzi olbrzymie wrażenie. Wszystko jest bardzo przemyślane. Wchodzimy przez automatycznie otwierające się drzwi do recepcji. Następnie musimy się zarejestrować w komputerze, zrobić sobie zdjęcie, wyrobić kartę dostępu i kupić wejściówkę. Za 2 osoby, kaucję za 2 karnety i za wypożyczenie liny zapłaciliśmy 34 euro. Po przejściu przez kołowrotek wchodzimy do podziemi, w których znajdują się obszerne szatnie.

Kletterzentrum Innsbruck

Przewiecha z drugiej strony

Sama ściana wewnętrzna składa się z olbrzymiej strefy do wspinania z liną. Wysokość hali to około 20 metrów. Około 160 stanowisk, nie licząc antresoli, na każdej nakręcone 2-4 drogi wspinaczkowe. Olbrzymie przewieszenie, piony i połogi, filary. Ściana do wspinania na czas z automatami do asekuracji. Full wypas. Do tego wielka bulderownia, siłownia. Na zewnątrz drugie tyle!

Ostatnia dla mnie budująca rzecz jest to, że mimo, że Innsbruck nie jest dużym miastem, wejściówki nie są tanie, a mimo to na ścianie było pełno ludzi i w pełnym przekroju wieku wspinaczy.

Podsumowując.
Jeśli będziecie w pobliżu, warto zajrzeć! Super ściana, super ułożone drogi, fikuśne chwyty, super atmosfera.
A na koniec można wypić browara w kawiarni 🙂 Można? Można 🙂

A po wspinaniu browar 🙂

Na ściance w Kletterzentrum Innsbruck wspinali się Michał i Marek.

Zapraszam do galerii zdjęć.