

Zima w Tatrach, czyli słów kilka o czekanach i lawinach – luty 2010
W dniach 22 – 26 lutego 2010, w 6 osobowym składzie, zainstalowaliśmy się w Dolinie Gąsienicowej z zamiarem opanowania tajnej sztuki zdobywania szczytów wysokich zimą. Zanim jednak instalacja została uruchomiona zapakowaliśmy się do pociągu relacji Warszawa – Zakopane, aby w “upojną” noc dotrzeć nad ranem do Zakopanego. A co niektórzy ze spuchniętym i pociętym ryjem 🙂
Podejście na halę obyło się bez ekscesów, choć halny skutecznie zamotał plany Robertowi i Kasi na szus z Kasprowego. Tempo było słabe, bo wory ciężkie i trudy nocnej podróży dawały się trochę we znaki. Niektórym całe podejście odbijało się śliwkami – tymi ze śliwowicy łackiej 🙂 Po dotarciu na halę zamelinowaliśmy się w schronisku w pokoju nr 11 – w pokoju, który jak później się okazało był jednym z centrów wieczornych rozrywek 🙂
Plan odbycia szkolenia z zakresu poruszania sie zimą w górach zrodził mi się jeszcze parę lat temu. Do tej pory nie miałem determinacji, aby zrealizować to w realu. Aż w zeszłym roku udało mi się zaszczepić tę idee Dziwnemu. No i tak poszło, aż znaleźliśmy się na szkoleniu z turystyki wysokogórskiej w Gąsienicy.
Wymyśliłem sobie, że najlepszą porą na wyjazd będzie koniec lutego – dłuższe dni, słońce jest na tyle wysoko na niebie, że czuć jak grzeje. Szczególnie, że zima była w tym roku ogólnie mroźna. Mimo to zima tego roku okazała się wyjątkowa, jeśli chodzi o pogodę w Tatrach – śniegu było mało, był mocno przewiany.
Termin naszego wyjazdu okazał się strzałem w dziesiątkę – pomimo halnego dnia pierwszego – pozostałe dni były słoneczne z kilkoma stopniami poniżej zera. Na podejściach wręcz pot leciał po rowku 🙂 Ostatni dzień przeznaczony na auto – ratownictwo przywitał nas znów halnym i padającym śniegiem – w poprzek. W sumie to nawet lepiej się stało – nie przewidzi w jakich warunkach przyjdzie nam ratować się z opresji.
W ciągu tych 3 dni nauczyliśmy się podstaw z zakresu wspinaczki i asekuracji w lodzie, odbyliśmy wycieczkę na grań Granatów, na której to nauczyliśmy się jak wchodzić na szczyty zimą i jak asekurować się na grani. Poza wspomnianym autoratownictwem, poznaliśmy tajniki asekuracji i budowy stanowisk w śniegu. Wiedza niezbędna przekazana przez doświadczonych i charyzmatycznych instruktorów ze szkoły Waldka Niemca.
Z perspektywy czasu mogę każdemu polecić taki kurs, bo zimą w górach bywa różnie. Warto wcześniej liznąć tematyki związanej ze wspinaczką.
W wyprawie udział brali: Dziwny, Michał “Zaklinacz Lawin”, Kaśka, Rafał, Robert i ja oraz towarzysko Iza.
P.S. Miało być o lawinach i czekanach :)) Więc czekany były, lawin nie było 🙂 Michał dobrze zaklinał.